06.05.2003

Gorzka przyszłość Wedla

Firma Wedel już od ponad 150 lat jednoznacznie kojarzy się z najlepszej jakości polskimi wyrobami cukierniczymi oraz bezpośrednio z Warszawą. Karol Ernest Wedel założyciel firmy doskonale zdawał sobie sprawę, że markę przedsiębiorstwa kreują nie tylko zaawansowane technologie, lecz również jej pracownicy. Dbał więc o załogę- jak się wspomina- wyjątkowo troskliwie. Pracownicy nie tylko otrzymywali godziwe wynagrodzenie, ale też Pan Dyrektor (jak nazywano Wedla jeszcze długo po tym, jak przestał on być właścicielem fabryki) wykupił od miasta kamienicę dla swoich pracowników, zorganizował przedszkole i szkołę dla dzieci robotników oraz dawał szczodre prezenty dla załogi na Wielkanoc i Boże Narodzenie. Zarządzana w taki sposób fabryka bardzo szybko zdobyła wiodące miejsce na rynku nie tylko polskim, lecz również i zagranicznym.

Niestety obecna sytuacja załogi fabryki Wedla nie napawa optymizmem. W 1998 r. Wedel został wykupiony przez międzynarodowy koncern Cadbury od firmy PepsiCo. Parę lat wcześniej Cadbury usiłował sam wejść na polski rynek i w związku z tym wybudował swoją fabrykę pod Wrocławiem. Optymistyczne założenia menadżerów koncernu jednak się nie spełniły. Polscy konsumenci pozostali wierni rodzimym słodyczom, a największą popularnością nadal cieszyły się wedlowskie wyroby. Więc Cadbury postanowił połączyć swój potencjał finansowy z know-how Wedla i biznes ruszył pełną parą.

W tym czasie, kiedy fabryka w Warszawie z powodzeniem produkowała torciki wedlowskie ręcznie dekorowane oraz kilkadziesiąt innych markowych wyrobów, fabryka we Wrocławiu nie wykorzystywała nawet połowy swoich mocy przerobowych. Zarząd Cadbury zaczął powoli przenosić całe działy produkcyjne Wedla do Wrocławia. Drugim powodem przenoszenia Wedla do Wrocławia może być atrakcyjny teren na którym stoi fabryka w Warszawie. Jeżeli ktoś zna plany rozwoju stolicy, to szybko się zorientuje, że działkę przy ul. Zamoyskiego, na której stoi fabryka w niedługim czasie można będzie sprzedać lub wynająć po bardzo atrakcyjnej cenie. Zarząd Cadbury o tym wie.

Na socjalne skutki „przenoszenia” nie trzeba było długo czekać: w ciągu trzech lat pracę straciło 150 pracowników, a pozostałe 800 zatrudnionych za chwilę może pójść w ich ślady. Oczywiście nowi właściciele zaproponowali pracownikom, aby przenieśli się do Wrocławia i podjęli pracę na nowym miejscu, lecz z tej oferty skorzystało tylko dwie/trzy osoby.

- Według mnie, od trzech lat trwa demontaż fabryki Wedla w Warszawie – mówi Andrzej Kamiński, przewodniczący KZ NSZZ „Solidarność” w fabryce – obawiam się, że za chwilę spełni się najbardziej pesymistyczny scenariusz i nastąpi całkowita likwidacja fabryki Wedla w Warszawie. A najgorsze jest to, że my związkowcy, jako reprezentanci załogi, nie możemy w powyższej sprawie nawiązać dialogu społecznego z Zarządem firmy. Jak na razie o wszystkich decyzjach byliśmy informowani post factum. Na nasze liczne żądania konkretnych informacji dotyczących przyszłości Wedla w Warszawie Zarząd Spółki odpowiada ogólnikowo i wymijająco, zasłaniając się tym, że decydujące postanowienia o przyszłości fabryki mają zapaść w Wielkiej Brytanii, a nie w Polsce. Nie możemy dalej tolerować takiej sytuacji. W fabryce na dzień dzisiejszy pracuje około 800 osób. Każdy z nas ma prawo wiedzieć na czym stoi. Jeżeli Zarząd Spółki postanowł zlikwidować fabrykę (co, niestety jest bardzo prawdopodobne), niech powie o tym teraz, aby Związek wspólnie z Pracodawcą mógł zacząć wypracowywać pakiet socjalny dla załogi, jak to jest przyjęte w krajach Unii Europejskiej z której pochodzi koncern Cadbury.

Podjęto już pierwsze działania w celu ostatecznego wyjaśnienia sytuacji. O sprawie powiadomiony jest już Zarząd Regionu, który wystosował w tej sprawie ostry list protestacyjny do prezesa Petera Knauera z żądaniem prawnego traktowania Związku w firmie Wedel. Coraz głośniej też o tej sprawie w warszawskich i ogólnopolskich mediach.

Bo przecież stołeczny „Wedel” to nie tylko sprawa 800 jej pracowników i Warszawy, to też po części historia Polski- ta słodsza. Miejmy nadzieję, że sprawa nie zakończy się dla wszystkich gorzkim rozczarowaniem.

MAJ

Social Media