02 stycznia 2024

RÓBMY SWOJE

Kiedyś przez media przewinęła się wypowiedź meksykańskiego magnata telekomunikacyjnego, jednego z najbogatszych ludzi na świecie Carlosa Slima, który oświadczył, że powinniśmy pracować tylko trzy dni w tygodniu, a resztę czasu poświęcać na relaks i rozrywkę.

W zamian za czterodniowy weekend dniówka miałaby trwać 11 a nie 8 godzin.

Zdaniem miliardera trzydniowy tydzień pracy przyczyniłby się do lepszej wydajności i poprawy zdrowia pracowników.

Pewnie większość z was, czyta o pomysłach Slima z uśmiechem.

Jednak, gdy przyjrzeć się biznesowej działalności pana Carlosa, który słynie z doskonałego dbania o pracowników, jego deklaracje przestają wyglądać jak dowcip. Wielu z was zacznie się zastanawiać, o co mi chodzi i jaki cel ma wspominanie o takim newsie.

No cóż.

Zacznę od spotkań, które mają miejsce i przekazaniu przez kierownictwo bieżących wiadomość.

Wbrew temu, co często robię nie będę niczego krytykował.

Ba, wręcz przeciwnie.

Sadzę, że takie spotkania są potrzebnie, i to, co najmniej raz na kwartał.

Ale, (jednak musi być jakieś, ale), bo przecież nie byłbym sobą, aby do czegoś się nie przyczepić.

To, co dało się zauważyć to, tak zwana bierność.

Oczywiście zaraz padnie zarzut, a dlaczego Przewodniczący Solidarności się nie odezwał.

Po pierwsze są to spotkanie dla Was i o Was.

Po drugie, Solidarność na bieżąco spotyka się z kierownictwem i zarządem.

Po trzecie, dbajmy o siebie i wykażmy więcej inicjatywy.

No, to teraz palnął (zapewne wielu czytających tak sobie pomyśli), ale się wysilił.

Ja jednak wiem swoje.

Pojawiła się sytuacja, która przy zmianach kadrowych dała niepowtarzalną szanse na zadanie nawet najdziwniejszych pytań lub zgłoszenia problemów.

Ale, zapewne wielu z Was powiedziało sobie, co ja się będę wygłupiał, jeszcze palnę jakąś głupotę.

Nie jestem zwolennikiem polskiego przysłowia „nie ma głupich pytań są tylko głupie odpowiedzi”.

Bo z przysłowiami tak jest, że tworzyły się w zależnie od okoliczności.

Jak komuś zarzucą, że szybko je, to Ci odpowie, „Jaki kto do jedzenia, taki do roboty”.

Ale jak się grzebie, „Prawdziwi mędrcy przy misce nie prędcy.”

No cóż, nie o to chodzi.

Przejaw naszej inicjatywy objawia się najczęściej podczas dyskusji na stołówce, szatni czy też palarni.

Natomiast w relacjach z ludźmi boimy się, że wyjdziemy na idiotę i frajera.

Cóż do tego dodać.

 

Dbajmy o swoje, więcej inicjatywy – to nie hasło, ale motto działania.

Gdy zabraknie własnej inwencji, to zabiegi i działania związku, (nawet, jeżeli będą bardzo skuteczne), mogą wytworzyć atmosferę nieufności i nerwowości.

Ze swojej strony podejmuję się szeregu działań i interwencji, które w większości przypadków mogłyby się zakończyć na etapie pracownik – lider – kierownik, bez angażowania Solidarności.

Jeżeli wasza inicjatywa i wysiłki nie przynoszą oczekiwanego efektu, to w takim przypadku możliwa i konieczna staje się interwencja związku na wyższym szczeblu zarzadzania, aby całą sytuacje wyjaśnić.

Janusz Zabiega (szef szkoleń Komisji Krajowej „S”) podczas swoich wykładów i szkoleń powtarza do znudzenia słowa, które potwierdzają moje spostrzeżenia.

„Związek zawodowy, to zorganizowani pracownicy.

Nie jakaś tam organizacja usługowa, która przyjdzie i NAM zrobi dobrze”.

Na koniec chciałbym zaprezentować fraszkę, która nie jest może dosłownym podsumowaniem, ale pozwala na chwilę przemyśleń i zastanowienia.

Być może kilkoro z was po jej przeczytaniu, zmusi do niewielkiego przejawu inicjatywy.

Jest u nas bardzo przysłowie znane

Jak to na błędach się uczymy,

Tyle, że nowe wciąż popełniamy

I ciągle w starym bagnie tkwimy.

A tyle razy, że nie do pojęcia

Przysłowie, które brzmi przebrzydle

Wieńczyło nasze przedsięwzięcia

O Zabłockiego jakimś mydle.

I taką myśl mam ciągle w głowie:

Że nim Polaku coś wymyślisz,

Pomnij na jedno, mądre przysłowie

Że jak pościelisz, to tak się wyśpisz!

Social Media

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.