Budowa nowej fabryki wymagała jednak dopływu dużych funduszy, dlatego w 1932 roku Jan postanawia przekształcić firmę rodzinną w Spółkę Akcyjną wciągając do nie swoje siostry, co pozwoliło na rozdzielenie kapitału przedsiębiorstwa od funduszy rodzinnych. Akcje były imienne i przydzielane trzem założycielom nowej firmy według posiadanych udziałów. Wedel pozostał zarządcą jednoosobowym, a ponadto zgodnie ze statutem Spółki została powołana Rada Nadzorcza. Nowe władze spółki rozpoczęły swoja działalność, poprzez regularne comiesięczne spotkania Rady nadzorczej, na których zarządca Jan Wedel składał sprawozdania z działalności. Na posiedzeniach Rady podejmowane były także uchwały co do dalszej działalności spółki.
Jan Wedel dbał także o zachowanie tradycji i podtrzymywał starą zasadę firmy, wypłacania pracownikom z początkiem każdego roku dziesięcioprocentowej podwyżki uposażeń miesięcznych, co miało stanowić rekompensatę za czas przepracowany w firmie – niezależnie od indywidualnych podwyżek awansowych. Mimo że był krępowany postanowieniami Zrzeszenia Producentów Branży Cukierniczej wielokrotnie łamał ich rozporządzenia, stawiając na przyzwyczajenia firmy rodzinnej. Tradycją, którą podtrzymał mimo rozporządzeń zrzeszenia, Jan Wedel stosował zasadę13-ej i 14-ej pensji z okazji Świąt Wielkiej Nocy i Bożego Narodzenia.
Następuje nowy okres związany z powstaniem nowej fabryki, której pierwsza cześć zostaje uruchomiona w 1933 roku. Prace wykończeniowe trwają bardzo krótko i wszystkie linie oraz urządzenia z ulicy Szpitalnej znajdują miejsce pod nowymi murami. Jan Wedel nie ogranicza się tylko na wybudowaniu fabryki, ale zakupuje najnowocześniejsze na owe czasy maszyny do zawijania czekolady i karmelków. Za rozwojem produkcji musiała nadążyć także organizacja biura. Doktor Jan Wedel powołuje trzy komórki organizacyjne: sprzedaży hurtowej, sprzedaży detalicznej i sklepów fabrycznych oraz księgowości. Rozwój i rozmach tego przedsięwzięcia zaczynają przerażać konkurencję. Oczkiem w głowie staje się dział surowców, którym Jan Wedel postanawia samodzielnie zarządzać, podkreślając wymagania jakie musi spełnić dostawca, dbający o jakość i pochodzenie produktów. Inną zasadą było poświecenie się Jana w działalność fabryki.
O zaangażowaniu i jego przywiązaniu do firmy może świadczyć fakt, ze tylko jedną godzinę dziennie spędzał na pracach biurowych, resztę czasu spędzając na liniach produkcyjnych pośród pracowników, których znał z imienia i nazwiska. Wiąże się to także z działalnością socjalną Jana Wedla, który zorganizował stołówkę fabryczną. Wydawane w niej były najpierw jedno a później dwudniowe obiady za symboliczną opłatą. O jego przywiązaniu do pracowników oraz wpojoną zasadą przez poprzedników świadczyć może fakt powstania na własnym terenie w Świdrze, domu wypoczynkowego dla robotników, którzy w okresie dwutygodniowych urlopów mogli w nim przebywać za niewielką opłatą. Przewidywalność i wizja dotyczyła także sfery administrowania gospodarką komunalną. Powstaje zakładowa elektrownia i studnia artezyjska, dzięki której zakład zaopatrzony zostaje we własną doskonałej jakości wodę. Jan Wedel przy realizacji inwestycji kierował się zasadą, ażeby zakup nowych maszyn stanowił w każdym roku przynajmniej 10% posiadanego stanu.
Dążył także do poprawy bytowej swoich pracowników., co przełożyło się na wybudowanie domu mieszkalnego na posesji graniczącej z fabryką na Zamoyskiego pod numerem 26. Przy tym domu wybudowano pomieszczenia na klub robotniczy wraz z salą teatralną i urządzeniami sportowymi. Dzięki temu rozpoczyna swoją działalność Klub „Rywal” który posiada kilka sekcji sportowych. W lokalu klubu zostają zorganizowane kursy kroju dla kobiet, kursy szycia, grupa teatralna, czy też zespół orkiestry fabrycznej, dla której Jan Wedel osobiście zakupił instrumenty muzyczne. Jego działalności charytatywna nie zamykała się wyłącznie do murów fabryki. Organizował ochronki (domy społeczne) dla mieszkańców Pragi, łożył fundusze na powstającą Archikatedrę na Kamionku, był też jednym z fundatorów gmachu Filharmonii Narodowej.
Wedel był mądry, dużo osiągnął, w średnim wieku, ale rozumiał, że zawczasu powinien szukać młodego, prężnego następcy albo następców. To zresztą odwieczny problem firm rodzinnych. Na kim się oprzeć? Komu powierzyć fortunę?
Sam Wedel dzieci nie miał. Jego siostra Zofia miała dwoje, ale jeszcze małych. Była jeszcze druga siostra Eleonora, żona Anglika Charlesa Whiteheada (–1947), siostrzeńca bezdzietnych braci Brigges, właścicieli wielkiej tkalni w Markach pod Warszawą, która postarała się o liczne potomstwo: sześciu synów i córkę Małgorzatę (1919–2011).
A tu było w kim wybierać. Najmłodszy Jan (1918–2001) z racji wieku raczej nie wchodził w grę. Przynajmniej na razie. Natomiast pięciu starszych wydawało się być godnymi następcami.
Wyliczmy: Franciszek (1907–1977) – absolwent Oksfordu,
Jerzy – występujący również jako George (1908–1986), także absolwent Oksfordu,
Ryszard (–1943) – z inklinacjami do prowadzenia farmy mlecznej dla rodzinnej firmy,
Alfred (1912–1984) – tu uwaga, prawie absolwent SGH
Karol (1913–1993), który ukończył akademię handlową w Grenoble.