O zakresie nacjonalizacji decydowała treść orzeczenia, a nie ustawy. Sporządzono protokoły zdawczo-odbiorcze przez Zjednoczenie Przemysłu Cukrowniczego w Warszawie, które zostało wyznaczone do objęcia przedsiębiorstwa stanowiącego własność spółki akcyjnej E. Wedel. W wyniku nacjonalizacji państwo nie przejęło na własność ani spółki, która w dalszym ciągu figurowała w rejestrze handlowym pod nie zmienioną firmą, ani samej firmy. Nie zrobiło tego nie tylko dlatego, że nie mogło (w owych czasach nie przywiązywano zbyt dużej wagi do podstaw prawnych), ale także dlatego, że po prostu nie chciało. Wolano wówczas formę organizacyjną przedsiębiorstwa państwowego, a nie spółki prawa handlowego i nazwę "22 lipca", którą przedsiębiorstwo zostało obdarowane w 1951 roku w przeddzień VII rocznicy ogłoszenia Manifestu Lipcowego. Dopisek "dawniej E. Wedel" pojawił się pod lipcową datą dopiero wówczas, gdy okazało się, że pod starą nazwą wyroby fabryki były lepiej sprzedawane. Dodatkowo trzeba przypomnieć, że w momencie prywatyzacji tego przedsiębiorstwa w rejestrze handlowym figurowała spółka pod firmą "E. WEDEL S. A" wpisana tam w 1932 r. przez Sąd Okręgowy w Warszawie i nigdy z tego rejestru nie wykreślona. Art. 35 k. h. stwierdza, że nowa firma powinna odróżniać się dostatecznie od firm w tej samej miejscowości do rejestru handlowego w pisanych lub zgłoszonych.
W 1949 władzom udało się zlikwidować, posiadający bogata tradycję samorząd kupiecki, natomiast liczne związki kupieckie zostały zastąpione przymusowymi zrzeszeniami, które ułatwiały państwową kontrolę w sektorze handlu. W ten sposób w pierwszej kolejności udało się objąć nadzór nad handlem hurtowym a następnie handlem detalicznym.
Przedsiębiorstwo państwowe utworzone na znacjonalizowanym majątku Wedla działało pod nazwą Zakłady Przemysłu Cukierniczego im. 22 Lipca. Ale torcik o nazwie „22 Lipca” jakoś nie mógł się przebić marketingowo na zachodzie, więc do takiej pięknej i chlubnej nazwy „22 Lipca” dodano – żeby imperialiści zrozumieli – dopisek „d. E. Wedel”. To „d.” to od „dawniej”. Stojąc po wyroby czekolado podobne, które fabryka produkował na rynek krajowy (bo czekoladowe pod logo Wedel produkowała głównie na eksport), Warszawiacy ukuli słynny dowcip o tym, kiedy w Polsce znowu będzie czekolada. Wtedy, gdy „Zakłady im. 22 Lipca d. E. Wedel” będą się nazywały „E. Wedel d. 22 Lipca”. Dowcip okazał się proroczy.
W 1953 roku zatrudnienie w przemyśle wzrosło do 5, 3 mln osób. Wzrost ten był wynikiem stałego napływu ludności ze wsi do miasta. W ten sposób rozwiązano problem dużego przeludnienia wsi. Mimo napływu nowych rąk do pracy, wydajność nowych niewykwalifikowanych robotników była bardzo niska. Aby zaradzić takiej sytuacji, władze starały się podnosić normy przy jednoczesnym mobilizowaniu entuzjazmu warstw pracujących. Taka taktyka powodowała jednak wzrost wysiłku fizycznego, co pociągało za sobą obniżenie jakości wykonywanej pracy. W zakładach 22 Lipca pojawiają się pierwsze poważniejsze problemy. Produkcja cukiernicza w głównej mierze oparta jest na handlu zagranicznym, czemu nie sprzyja fakt ogłoszonego planu 6 letniego. Stary park maszynowy umiejętnie konserwowany i naprawiany przez złote rączki służb mechanicznych, domaga się odnowienia i inwestycji.
W 1956 roku następuje zmiana na stanowisku dyrektora zakładu. Otto Rubinek przechodzi na stanowisko dyrektora Zjednoczenia Przemysłu Cukierniczego, a jego miejsce zajmuje dotychczasowy zastępca Józef Barski. Ma to ogromny wpływ na późniejsze działanie ZPC „22 Lipca” i fakt ze w 1960 roku zostaje połączony z dużym zakładem produkcyjnym, stara przedwojenna firmą Franciszka Fuchsa z ulicy Topiel w Warszawie, która w momencie nacjonalizacji otrzymała nazwę ZPC „Syrena”.
W 1957 roku Wedel podjął ostatnią próbę walki o fabrykę, zaskarżając władze komunistyczne za wykorzystanie nazwy firmy, nawiązującej do nazwiska jego ojca, przez upaństwowiony zakład. Proces odbył się w Trybunale Handlowym w Hadze – Wedel wygrał i uzyskał odszkodowanie.
Jan Wedel już nigdy więcej nie przekroczył bram swojej fabryki. Siadał w Parku Skaryszewskim na ławeczce skąd obserwował zabudowania fabryczne. Dotąd na warszawskiej Pradze jest nazywana Wedlowską Ławeczką, która znajduje się naprzeciw budynków fabrycznych. Jan Wedel zmarł dnia 31 marca 1960 roku i został pochowany w grobie rodzinnym na warszawskim cmentarzu Ewangelicko – Augsburskim przy ulicy Młynarskiej. Pogrzeb odbył się dnia 4 kwietnia 1960 roku Tak odszedł jeden z największych polskich przedsiębiorców, wielki Polak odznaczony Orderem Polonia Restituta. Odszedł człowiek o wielkim sercu i umyśle, który cale swoje życie poświęcił budowie świetności fabryki czekolady i stał się przykładem dla wielu pokoleń pracowników dla których był członkiem wedlowskiej rodziny.
W latach 1960 - 1965 sytuacja materialna przeciętnego Polaka nie uległa zasadniczej poprawie. Pensje pracownicze w tym okresie wzrosły jedynie o 6%. Mimo nakładów finansowych, które usprawniły komunikację, złe warunki na rynku budownictwa mieszkaniowego, niski poziom usług, trudności rynkowe, coraz dłuższe kolejki powodowały ogólne zmęczenie i zniechęcenie społeczeństwa. Zakłady Przemysłu Cukierniczego znajdują się w tym okresie na najniższym szczeblu uposażeń pracowniczych. W celu utrzymania produkcji zakłady Wedla wspomagają się więźniami i skazanymi. Szczególnie cennym nabytkiem stają się więźniarki, które w ramach resocjalizacji trafiają do zakładu. Cenny nabytek dla zakładu jest niestety demotywujący dla pracowników i obniża ich morale. W 1966 roku oba już połączone zakłady poddano eksperymentowi prowadzenia działalności przemysłowej na zasadach wewnętrznego eksperymentalnego zarządzania.
W 1967 roku na emeryturę odchodzi Józef Barski, którego zastępuje mgr Andrzej Karbowniczek. Będzie to okres ponad 20 lat jego zarządzania aż do momentu następnego przekształcenia zakładów. Pogarszająca się sytuacja wymogła na władzach decyzję o przygotowaniu projektu zmian.
W 1968 roku do ZPC „22 Lipca” d. E. Wedel została przyłączona Milanowska Fabryka Cukierków, słynąca w wyrobu słodkich krówek.
Lata 70 - te nierozerwalnie związane są z osobą Edwarda Gierka, który objął stanowisko I sekretarza KC PZPR (1970 - 1980) po okresie rządów W. Gomułki (1956 - 1970). Jest to złoty wiek dla podupadłej i przestarzałej już fabryki na Zamoyskiego. Wydziały czekoladowe wyposażone zostały w nowoczesne urządzenia z RFN i Włoch. Powstał nowoczesny centralny dział przygotowania mas czekoladowych, wyposażony w nowoczesna linie produkcyjną Carlo Montanari.
W 1975 roku oddano do użytku budynek, w którym mieszczą się silosy do składowania i obróbki ziarna kakaowego. W tym samym czasie otwarty zostaje drugi nowoczesny budynek, w którym umieszczono Centralne Warsztaty Mechaniczne. Będą one świadczyć usługi nie tylko dla ZPC „22 Lipca” ale dla całego Zrzeszenia Przemysłu Cukierniczego oraz państw bloku wschodniego. Zakład doczekał się także własnego ośrodka przetwarzania informacji, który obsługuje nowoczesna maszyna ODRA 1103.
Największym osiągnięciem i propagandą sukcesu jest powstanie nowoczesnego zakładu pieczywa cukierniczego, którego budowę zakończono w Płońsku. Zakład pełną zdolności produkcyjną osiągnął w lipcu 1977 roku, wypuszczając słynne do tej pory Delicje Szampańskie. Po tak wspaniałym sukcesie nagle następuje załamanie koniunktury, w skutek ogólnego załamania gospodarki. Brak dewiz i problemy zaopatrzeniowe spowodowały po raz pierwszy od powstania firmy wstrzymanie produkcji czekolady pełnej. Tego nie było nawet w okresie II Wojny Światowej. Obowiązujący w polskiej gospodarce system nakazowo - rozdzielczy nie nadążał za zbyt intensywnym napływem nowoczesnych technologii i zagranicznych kredytów.