Kłamiemy, bo tak lubimy, kłamiemy w dobrych intencjach lub by nie sprawić komuś przykrości.
Co niektórzy kłamią, bo nie potrafią nic innego robić, a przy tym fałszywie udają zatroskanych Naszą przyszłością.
Mogą kłamać, aby coś zataić a tym bardziej, gdy próbują się wybielić.
Uważają zatem, że nie warto się stresować trudną prawdą, skoro można łatwo skłamać.
Powoli ich życie zaczyna opierać się na kłamstwie i zaczynają się nim karmić.
A my przyjmujemy to, jako rzeczywistość i codzienny standard.
Oszukują nas wszędzie i prawie w każdej sytuacji, a my wierzymy.
Nasza wiara zaczyna opierać się na przekonaniu, że prawda jest trudna do zrozumienia i lepiej być okłamanym.
A czy nie wygodniej byłoby pozbycie się drobnych, codziennych, „niewinnych” kłamstewek, które w naszym mniemaniu są czymś dobrym, a tak naprawdę rujnują nasze życie.
Przecież sami się zapętlamy w ten sposób, że kłamstwo powoli wsiąka w człowieka, aż w końcu sam się gubi i nie wie, co jest prawdą, a co nie.
„ Kochana Krysiu, Marysiu etc.. jak wspaniale pracujesz, jestem zadowolony z twoich wyników, które oceniam pozytywnie, ale….”
Przez słodkie pięć minut delektujemy się komplementem, jest miło, prawie rodzinnie.
Za chwilę jak kubeł zimnej wody spada na nas inna wiadomość.
Więc, po co był ten sztuczny zachwyt.
Czy nie łatwiej byłoby od razu powiedzieć, że w związku z tym a tym, decyzje już zapadły i nie mogę cię inaczej ocenić.
Brniemy w kłamstwach, aby się wybielić i spowodować poczucie winy u tego, któremu je wmawiamy.
To tak jak w życiu codziennym „Kochanie, jakie cudowne kluseczki zrobiłaś, jakie mięciutkie i pasujące do sosiku”.
I co? Co drugi dzień dostajemy cudowne kluski, które po tygodniu doprowadzają nas do skrętu kiszek i powodują wystąpienie potu i drgawek.
I nic. Dalej zachwyt okraszony nieszczerym już uśmiechem, a w głowie kołaczący się dzwon, … kiedy przestaniesz karmić mnie tym świństwem.
Zapominamy o tym, że ”Kłamstwo ma krótkie nogi”, ale kłamstwo daje chwilę psychicznego komfortu, że jest się w porządku w stosunku do osoby okłamywanej.
Ale najgorsze jest to, że obciążamy się koniecznością pamiętania, co komu powiedzieliśmy.
Męczą nas wyrzuty sumienia.
Musimy żyć z konsekwencjami naszych kłamstw, choćby jedząc te wstrętne kluski.
Stresujemy się, że prawda i tak wyjdzie na jaw.
Stresujemy się jeszcze bardziej, gdy prawda wychodzi na jaw.
Wtedy jesteśmy już niewiarygodni.
Nawet, gdy powiemy prawdę to zostanie przyjęte to, jako kolejne kłamstwo.
Tracimy dobre relacje z okłamywanymi ludźmi.
Oczywiście jest też druga strona medalu, w jaki sposób powiedzieć prawdę?
Prawda nie musi być brutalna.
Przez wzgląd na uczucia innych ludzi, takt jest mile widziany, szczególnie w ważniejszych kwestiach niż gotowanie klusek.
Ale, o czym ja piszę?
Piszę o mówieniu prawdy a staram się was karmić kłamstwem.
Brrr….. Żeby być taktownym, trzeba mieć w sobie coś.
Nic tak nie upraszcza życia jak mówienie prawdy, niestety boimy się krytyki i co gorsza nie jesteśmy krytyczni wobec siebie.
Bo trudno być taktownym, gdy zasady Kodeksu Etycznego, dotyczą tylko wybranych.
Bo JA WIEM, co jest prawdą, ale muszę skłamać, bo tego ode mnie się oczekuje.
Niestety mnie osobiście brak jest roztropności towarzyskiej, brak mi ogłady i etyki określonej przez pracodawcę.
Dzieje się to z prostej przyczyny, nie toleruję obłudy i fałszu, nie uznaję lizusostwa i donosicielstwa, nie potrzebuję protekcji i kolesiostwa.
Więc czy posiadam zmysł krytyczny?
Bo chodzi o to…… aby pomimo coraz większych głupot i ograniczeń pozostać prawdomównym, co nie jest wcale proste.
I tak sobie myślę, że mówienie prawdy nie jest żadną odwagą.
Ale skoro mam mówić prawdę to zdaje mi się, że życie byłoby prostsze, gdyby każdy problem można było rozwiązać podpaleniem i utopieniem jakiejś kukły pierwszego dnia wiosny.
Tylko, jaki by był to widok, skoro prawie każdy ciągnąłby za sobą jakiegoś „Kaczora Donalda” czy innego przedstawiciela szeroko rozumianego „show biznesu”.
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.