Władza jest jak narkotyk, lecz co ciekawe im mniejsza i mniej znacząca tym bardziej uzależniająca.
Pozwolono Wam zasmakować wielu rozmaitych czynników: aprobatę, szacunek, sukces bycia na szczycie, potęgę bycia szefem.
Nauczono was cenić w sobie rolę kapitana zespołu, dyrygenta orkiestry itp. podobnych bzdur.
Kiedy z zamiłowaniem zaczęliście się rozsmakowywać i uzależniać od tego, pojawił się strach.
Strach nad utrata tego, przerażenie na myśl o niepowodzeniu, popełnieniu błędu i perspektywie krytyki.
Stawaliście się tchórzliwie zależni od innych, pozbawieni jakiejkolwiek wolności.
Lecz to nic, w porównaniu z tym, gdy już raz się zasmakowało we władzy, w sukcesie, to pragnienie staje się coraz większe.
Jest jak z uzależnieniem do narkotyków, nie ma minuty abyście nie myśleli świadomie lub nieświadomie o dostrajaniu się do reakcji innych, maszerując w rytm ich bębnów.
Równym krokiem paradować przed frontem.
To My jesteśmy teraz u władzy, to na Nas skupiona jest uwaga.
Ale to iluzja.
Rytm wybijany przez dyrygenta jest tylko rytmem, który zagłusza inne normalne odruchy.
Zostaje tylko strach i równy krok, aby nadążyć za innymi, aby nie pomylić nogi.
Kiedy jednak coś się stanie, kiedy nie uzyskacie aprobaty i jesteście ignorowani, doświadczacie samotności tak nieznośnej, że czołgacie się do ludzi i żebrzecie o przynoszący ulgę narkotyk zwany wsparciem, dodawaniem otuchy, odwagi.
Życie z ludźmi w takim stanie wymaga nigdy niekończącego się napięcia. “Piekło to inni” – powiedział Sartre.
I jakie to jest prawdziwe.
Być z ludźmi to oznacza życie w napięciu, być bez nich oznacza udrękę.
Jeśli jednak utraciłeś, jako szef zdolność widzenia pracowników takimi, jakimi są w rzeczywistości i adekwatnego reagowania na ich ruchy.
Oznacza to, że twoja percepcja przyćmiona jest potrzebą uzyskania i utrzymania tego, co w skrócie można nazwać władzą lub potrzebą uzyskiwania pochwał i aprobaty kogoś na górze.
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.