Jedną z metod ZPS jest minimalizacja absencji.
Absencja to nie tylko nieobecności w pracy, ale przede wszystkim wszelka nieproduktywna forma czasu pracownika.
Chodzi tu także o wszelkiego rodzaju spóźnienia. W momencie rozpoczęcia pracy pracownik musi być na stanowisku, co zostaje zarejestrowane przez lidera w rejestrze spóźnień i nieobecności.
Przewrotnością ZPS w polityce absencji, co z maniactwem i uporem jest wprowadzane na siłę w naszym zakładzie związkowcy nazywają „polityką bez winy”.
Polega ona na tym, że wszystkie nieobecności, oprócz tych, które znajdują się w przepisach prawa pracy (pogrzeb, urlop, służba wojskowa itp.) podlegają postępowaniu dyscyplinarnemu (ocenie).
Choroba pracownika lub kogoś z członków rodziny nie jest zaliczana do dopuszczalnych powodów nieobecności.
A więc każde ze zwolnień liczone jest, jako oddzielne postępowanie dyscyplinarne.
Długotrwała choroba może zostać zaliczona, jako jedno zwolnienie.
Niestety co po raz kolejny powtarzam nasza zacofana i niewykształcona kadra traktuje te zasady ZPS jako coś zbawiennego, stosując prymitywną zasadę kija i marchewki.
Co ciekawe liderzy zespołów lub grupy (pisałem o tym w przednim numerze) mają znaczną swobodę w rozwiązywaniu kwestii absencji i spóźnień.
Jeżeli lider lubi lub faworyzuje jakiegoś pracownika, który spóźni się to niekoniecznie podawany jest on takim rozwiązaniom lub polityka może wykazać się na tyle elastycznością, że uznaje wsteczne usprawiedliwienie.
Nieobecność pracownika może być także przedmiotem dyskusji na spotkaniu zespołu.
Liderzy, aby wytworzyć presje wśród współpracowników wobec przypadków nieobecności prowadza intensywną kampanie ideologiczną, której celem jest wpojenie przeświadczenia o szkodliwości takiego zachowania wobec grupy współpracowników.
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.